Rekomendacje

  • Dr n. wet. Olga Gójska-Zygner

Dorota Krzymowska

Historia Aslana

Rudy kot, dziecko dzikiej kotki, znalazł się w moim domu dziewięć lat temu. Marzec był wtedy bardzo śnieżny i mroźny. Poprzez drzwi tarasowe zobaczyłam w ogrodzie cała kocia rodzinę. Młodziutka kotka przyprowadziła swoje dwie maleńkie pociechy. Sama była trójkolorowa a dzieci odziedziczyły po niej kolory. Jeden był jasnorudy a drugi ciemnorudy z brązem. Nie dawały się złapać tak wiec pozostawało cierpliwie czekać kiedy same postanowią się wprowadzić. Kotka była bardzo nieufna i młodziutka ale pomimo obecności psów niezmordowanie przychodziła do ogrodu razem z dziećmi mniej więcej o tej samej porze. Zawsze oczywiście dostawali solidny posiłek. Mrozy nasilały się tak wiec urządziłam im tymczasowe schronienie na tarasie przy domu. Niestety kotka zginęła pod kołami samochodu i kocięta zostały same. Mniejszy kotek stawał się coraz bardziej zrezygnowany i pozwolił się najpierw pogłaskać a potem wreszcie zabrać do domu , większy rudy naśladował go we wszystkim. Jeśli Gasio zgodził się nocować w domu to i Aslan się godził. Gasio był malutki i jakoś nie chciał rosnąć Aslan wydawał się zdrowy tylko bardzo od czasu do czasu łzawiło mu jedno oko. Po roku mimo opieki lekarza Gasio odszedł, okazało się ,że brak mu jednej komory serca. Aslan ciężko to przeżył i łzawienie oka nasiliło się . Leczenie nie przynosiło rezultatu. Zaczęło mu brzydko pachnieć z pyszczka a lekarz, który się zajmował wtedy moimi zwierzętami mówił, że tak bywa. Wyrósł na spokojnego kota o dość filozoficznym podejściu do życia , szczególnie po pewnym dramatycznym incydencie , kiedy to zginał na dwadzieścia pięć dni , zamknięty gdzieś przez nieuważnego sąsiada. Tak , że pewnego lata gdy zaniechał swych ulubionych łowów na motyle i siedział godzinami pośród kwiatków nie budził mojego zaniepokojenia. Jednak , gdy przestał jeść przestraszyłam się, bo to akurat w jego wypadku znaczyło coś okropnego. Po głodówce w dzieciństwie i przymusowym poście podczas zaginięcia cieszył się nieposkromionym apetytem. Natychmiast zapakowałem go do kontenerka i pojechałam tam ,gdzie był dyżur do lecznicy na Gagarina. Na szczęście trafił Aslan w bardzo dobre ręce, do doktor Olgi Gójskiej. Okazało się ,że sytuacja jest bardzo poważna. Aslan miał sepsę! Nie znałam wtedy dr. Gójskiej i bardzo martwiłam się czy Aslan przeżyje. Nie zgodziłam się na pozostawienie go w szpitalu, tak wiec byłam zmuszona przyjeżdżać dwa razy dziennie na kroplówki , trwające po parę godzin. Po paru dniach Aslan wciąż żył a ja nabierałam otuchy patrząc z jakim zaangażowaniem ,determinacja i wiara walczy Pani doktor o jego życie. Ratowanie Aslana trwało ponad tydzień i było skuteczne, okazało się ze przyczyną zakażenia był ząb . Został usunięty a łzawienie oka ustąpiło bezpowrotnie . Aslan był zdrowy i bardzo przyjacielsko usposobiony względem Pani doktor, tak jakby wiedział, że dostał od Doktor Olgi Gójskiej nowe życie. A ja cóż znalazłam wreszcie dla swoich zwierząt wspaniałego lekarza . Po roku Pani doktor musiała stanąć przed nowym wyzwaniem, jakie zgotowała nam wszystkim moja malutka psinka Trola.

Historia Troli

Trola urodziła się w stajni na wsi. Jej matka dobrze traktowana przez właścicieli miała co jeść . Wieś jest dość okrutna w sposobie traktowania zwierząt ,które nie przynoszą zysków, oprócz jedzenia i pozwolenia mieszkania w stajni nie miała szczególnej opieki. Wszyscy domownicy zaśmiewali się gdy zima chodziła na dwóch przednich łapkach jeżeli już musiała wyjść na podwórko, tak straszliwie marzła , ze aż skowyczała z zimna. Nikt nigdy nie pomyślał aby ją wziąć do domu. Dobrze , że będąc malutkim pieskiem nie nadawała się na łańcuch. Nieustannie rodziła , nieliczne szczeniaki przeżywały, a te które przeżyły, były rozdawane. Moja sugestia, że zawiozę ja do sterylizacji spotkała się ze zdumiona niechęcią. Nie nalegałam , ale pomagałam jak mogłam . Ostatnio ojcem dzieci był jej syn , szczeniaki rodziły się martwe rzadko któreś dawało oznaki życia. Trola była dzieckiem ostatniego miotu. O dziwo przeżyły trzy pieski na sześć . Najładniejsza czarna ,była silna i radosna, potem mały śliczny synek i Trola , czarna , malutka nie za ładna długo zastanawiała się czy zostać na Świecie. Ładne pieski natychmiast znalazły rodziny a Trolę, o ile przeżyje , postanowiłam zabrać do siebie. O dziwo szybko zaczęła nabierać sił i po pewnym czasie stała się rzeczywiście podobna do małego, silnego Trola. Jednak po dwóch latach dowiedziałam się , że jej wielka siostra nie żyje a po roku padł jej śliczny braciszek. Myślałam , że to z powodu złej opieki i mojej psinie nic nie grozi . Kiedy skończyła trzy lata zaczęły się pierwsze problemy zdrowotne. Zaczęła mieć ogromny apetyt , lecz po jedzeniu czuła się coraz gorzej . Torsje, biegunki, coraz większe problemy z poruszaniem się. Właściwie trudno było powiedzieć na czym to polega , jej chód zaczął przypominać chód starego psa. Ale bywało, że nagle odzyskiwała pełna formę , doskonale biegała i nie szkodziło jej jedzenie. Niestety z czasem jej stan powoli się pogarszał , przerwy “zdrowia” stawały się coraz krótsze.

Zaczęła się nasza wędrówka po lekarzach. Badania wykazały lipemię i jakieś niepokojące objawy dotyczące trzustki i wątroby. Było to na tyle niejednoznaczne ,że nie postawiono konkretnej diagnozy. Lekarze zaczęli obwiniać mnie za jej stan, według nich Trola była tuczona. Tłumaczyłam, że mam jeszcze innego małego pieska i że jedzą to samo, czyli kurczaka z ryżem a drugi piesek waży wciąż 4 kilogramy. Nikt mi nie wierzył i w końcu kazano mi podawać jej tylko gotowana marchewkę posypana kurczakiem . No i było coraz gorzej, Trola miała stan przedcukrzycowy. Szukałam wciąż lekarza , który rozwiąże poważny problem zdrowotny Troli i nikt nie potrafił jej pomoc . Znakomici specjaliści uważali, że ja jestem odpowiedzialna bo źle ją karmię, nikt nie chciał słuchać historii jej życia, skomplikowanego rodowodu a próba opowiedzenia o śmierci rodzeństwa po trzech latach ich życia, spotykała się z pobłażliwym uśmiechem i komentarzami w rodzaju “niech pani nie myśli stadami ” lub wyraźnym i kategorycznym ” to nie ma znaczenia, nas interesuje tylko Trola” … Niestety stan zdrowia ciągle się pogarszał, wreszcie trzy lata temu akurat w Święta Bożego Narodzenia organizm Troli załamał się i torsje, biegunki, sztywność kończyn spowodowała, że musiałam pojechać do szpitala na Gagarina. Tam przyjęła ja doktor Olga Gójska. Poznałam lekarkę , która uratowała Aslana i ucieszyłam się. Uwierzyłam, że Trola będzie żyła. Musiała zostać w szpitalu , Pani doktor parę dni walczyła o jej życie. Uratowała ją. Potem jak było lepiej ,wysłuchała historii Troli, przeanalizowała z uwagą wszystkie badania, a było ich sporo, zleciła trochę nowych i jak detektyw szukała rozwiązania problemu. Wreszcie znalazła! Trola ma hiperkalemię. Wada genetyczna spowodowana zbyt bliskim pokrewieństwem rodziców. Jestem ogromnie wdzięczna Pani Doktor, Trola musi brać sterydy, nie jest pełnosprawna, ale cieszy się życiem i już dwukrotnie przeżyła swoje rodzeństwo. Pani doktor Olga Gójska jest lekarką, która nie tylko leczy lecz słucha i myśli, a to niestety jest dość rzadka zaleta. Bardzo dziękuje, Trola jest obecnie pod stała opieka Pani Doktor Olgi Gójskiej.

Historia Watry

Trzy lata temu przywiozłam z naszych Tatr malutka koteczkę. Właściciele pensjonatu na Głodówce wzięli ja, niestety wskakiwała czasem na stoliki w jadalni, więc wyrzucili ją na śnieg i mróz. Tak po prostu jak wyrzuca się śmieć za okno. Jej płacz i rozpacz ignorowali, przecież śmieci nie krzyczą. Dzielnie zniosła osiem godzin podróży w pudle po odkurzaczu. Znakomicie zasymilowała się z moim małym Zwierzyńcem. Jej temperament był ogromny no i wcześnie dojrzała. Trzeba było ją wysterylizować. Operacja powiodła się, niestety nastąpiły komplikacje. Gorączki, zapalenie sutków i dziąseł. Poszłam do położnika, który nic nie pomógł, tylko za sto złotych głośno i dobitnie przeczytał mi wyniki badania i kazał czekać aż wszystko przejdzie. Wróciłam do Pani doktor Olgi Gójskiej. Pani doktor rozpoznała schorzenie (zaburzenia hormonalne i choroba autoagresywna) , leczenie trwało ponad miesiąc. Watra jest zdrowa, temperament rasowej góralki powrócił i dobry humor również . Bardzo dziękuje ! Już zawsze będę korzystać z pomocy Pani doktor .

Dziękuje w imieniu Aslana , Troli , Watry i swoim.


Dorota Krzymowska